Kanclerski woda kanclerska 1991 – prezentacja, opakowanie
Dzięki współpracy ze sklepem dlabrodacza.pl – miałem okazję testować wodę kanclerską z linii 1991. To moja druga woda na półce obok Franciszka z Asyżu, która wyszła ze stajni Kanclerskiego. Zapach znam z wcześniej testowanego balsamu do brody o którym możecie przeczytać tu: recenzja balsamu Kanclerski 1991
Prezentacja i opakowanie
Skład wody kanclerskiej 1991
Skład INCI: Alcohol denat., Aqua, Parfum, Citrus Aurantium Dulcis Peel Oil, Panthenol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Citral*, Coumarin*, Limonen*, Linalool*
*Składniki kompozycji zapachowej
Składnikami łagodzącymi są pantenol oraz ekstrakt z rumianku.
Zapach wody Kanclerski 1991 według producenta
Producent opisuje wodę jako kompozycję lukrecji, cytrusów oraz drzewa gwajakowego
Nuty głowy
Skórka pomarańczy
Nuty serca
Lukrecja
Limonka
Nuty bazy
Mandarynka
Drzewo gwajakowe
Woda kanclerska 1991 – recenzja i odczucia
Zapach
Lukrecja mnie zawsze kupi, dlatego też delikatny, ale w miarę intensywny zapach czarnego żelka z nutami suszonych cytrusów z drzewem w tle jest jak dla mnie prima sort. Jest męsko i słodko, bardzo ciekawy kandydat na EDP.
Czasami psiknę się nimi bez golenia w ramach EDT, trwałość to spokojnie 2-3 godziny więc tyle co drogeryjne wody toaletowe a zapach ma oryginalny, nie kończy się jak w większości przypadków zejścia do tego samego ciała po 20-30 minutach.
Raczej to wina atomizera – po aplikacji potrzeba kilku sekund, aby aromat się rozwinął. Z początku nie czuć nic, dopiero po chwilowym kontakcie ze skórą, uwalniają się powoli wszystkie nuty. Wtedy wyczuwalność jest na dobrym poziomie. Projekcja to kilka metrów czego bym się nie spodziewał. Byłem pewny, że maks zasięg to wyciągnięta ręka a nawet tylko przy skórze. Po goleniu i wejściu do salonu dostałem info z pierwszej ręki, że ładnie pachnę a to było kawałek drogi także ogon się ciągnie.
Testowałem też kombinację psik – mycie więc mogę Ci powiedzieć, że jeśli po aplikacji nagle się rozmyślisz i chciałbyś pachnieć trochę inaczej to przepraszam, nie da rady. Trzeba poczekać, aż samo trochę uleci. Ewentualnie można zużyć więcej wody, ale szanujemy ją więc „Psikasz? Nie myj!”.
Działanie, kolor, konsystencja
Kolor to woda z cytryną, słomka, bliżej przejrzystości. W dłoniach już niemal bezbarwny. Konsystencja to woda z cukrem w proporcji 1:1 – z początku klejący. Zauważalnie różniący się od innych znanych wód po goleniu. Konsystencja syropu niestety zatyka atomizer o czym już wspomniałem. Nie pomaga nawet przemycie ciepłą wodą. W związku z powyższym, uprasza się o aplikację na dłoń i dopiero z niej docelowo na wygoloną twarz.
Do tej pory każdy aftershave, który używałem to była mocno alkoholowa woda, od razu parująca i wysychająca – pewnie znasz to uczucie. Wcześniej testowany Franciszek Kanclerskiego był bardziej płynny, elegancko się rozpylał dlatego też zapytałem szanownego producenta o to czy tak powinno być. Tak – tak powinno być.
Woda Kanclerska ma pełnić rolę płynnego opatrunku dzięki ekstraktowi z rumianku oraz pantenolu. Tak – tak właśnie jest. Ten klejący syrop bez szczypania, momentalnie łagodzi podrażnienia, nie ma śladu po zaczerwienieniach. Jestem bardzo zadowolony i zaskoczony, że bez efektu ognia na twarzy, robi swoją robotę.
Marketing i cena
Zapach
Wyczuwalność 4/5
Projekcja 4/5
Trwałość: 3.5/5
Kompozycja: 5/5
Działanie
Łagodzenie: 5/5
Nawilżenie: 5/5
Skutki niepożądane: brak
Dodatkowe
Cena: 4/5
Wygląd: 3.5/5
Skład: 5/5
Są to subiektywne oceny, każdy testujący może mieć inne odczucia. Punkty wystawiam po dłuższym użytkowaniu w różnych warunkach.
Wyczuwalność – Ocena zapachu z bliska, buteleczki, roztarciu w dłoniach i zaraz po aplikacji
Projekcja – Ocena intensywności zapachu z większej odległości
Trwałość – Czas w jakim zapach jest wyczuwalny
Kompozycja – Oryginalność zapachu, złożoność oraz własne odczucia zapachowe
Łagodzenie – ulga po goleniu
Nawilżenie – Ocena wysuszenia skóry / zarostu przez wodę
Cena – Stosunek jakości do ceny, uwzględniając wszystkie poprzednie oceny
Wygląd – Własne odczucia wizualne produktu